Powrót do przeszłości
Bardzo ciekawy projekt ujawnił niedawno prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Mirosław Przedpełski, który przedstawił propozycję rozegrania inauguracyjnego meczu mistrzostw świata w 2014 r. na Stadionie Narodowym w Warszawie. Takie spotkanie mogłoby obejrzeć około 60 tys. ludzi, co oczywiście w hali jest nie do pomyślenia.
Rozgrywanie spotkań siatkarskich na wielkim stadionie sportowym to oczywiście żadna nowość. Z dotychczasowych siedemnastu edycji mistrzostw świata mężczyzn, pierwsze dwie rozegrano na otwartych stadionach. Pierwsze mistrzostwa w 1949 r. rozegrano na stadionie Stvanice w Pradze, drugie w 1952 r. na stadionie Dynama w Moskwie. Dopiero trzecia edycja mistrzostw świata w 1956 r. w Paryżu rozegrana była w pięknej hali Palais des Sports. Mecze na otwartych stadionach cieszyły się w tamtych latach ogromnym zainteresowaniem. W 1952 r. decydujący o tytule mecz między ZSRR a Czechosłowacją obserwowało na stadionie Dynama prawie 70 tys. widzów. Na mistrzostwach świata w późniejszym okresie nigdy tego wyniku z oczywistych przyczyn nie powtórzono.
FIVB kilka lat temu nosiła się z zamiarem swoistego powrotu do przeszłości i opracowywała projekt organizacji mistrzostw „outdoor” czyli na otwartym powietrzu, niezależnych od „normalnych” mistrzostw świata. Projekt jednak jak na razie nie doczekał się finalizacji.
Spotkania na otwartym terenie organizowano jednak jeszcze przez wiele lat. Wielkim wydarzeniem w światowej siatkówce był niewątpliwie rozegrany w 1983 r. mecz ZSRR – Brazylia, reklamowany jako rewanż za finał mistrzostw świata rozegranych rok wcześniej w Argentynie, gdzie walczyły ze sobą obie te znakomite reprezentacje. W drużynie ZSRR grały wtedy takie sławy jak Sawin czy Zajcew – ojciec obecnego reprezentanta Włoch, a w Brazylii Rajzman i obecny selekcjoner „canarinhos” Bernardo Rezende. Mecz rozegrano na słynnym stadionie Maracana w Rio de Janeiro. W 1950 r. na tym stadionie finał piłkarskich mistrzostw świata Brazylia – Urugwaj oglądało ponad 200 tys. ludzi. Mecz siatkarski Brazylia – ZSRR w 1983 r. aż takich tłumów nie przyciągnął. Mecz siatkarzy obserwowało aż 102 tysiące ludzi! Ten rekord już jest nie do pobicia, gdyż teraz ze względów bezpieczeństwa tyle osób na stadiony się już nie wpuszcza.
Były wieloletni selekcjoner kadry Rosji Giennadij Szipulin wydał po igrzyskach w Atenach książkę (wspólnie z Siergiejem Daniłowem) zatytułowaną „Światowa męska siatkówka”. Zamieścił w niej zdjęcie z tego pamiętnego meczu na Maracanie i widok tych nieprzebranych tłumów na stadionie robi niesamowite wrażenie.
W 2008 r. miałem okazję w Halle komentować kwalifikacje polskich siatkarek do igrzysk w Pekinie. Te europejskie kwalifikacje miały miejsce na… stadionie. Ten obiekt noszący nazwę „Gerry Weber Stadion” nie był stadionem stricte piłkarskim, ale wielofunkcyjnym, znanym miłośnikom sportu przede wszystkim z organizacji turniejów tenisowych. Obiekt ten zresztą niezwykle piękny, miał podobnie jak nasz Stadion Narodowy, rozsuwany dach, który oczywiście na czas siatkarskich spotkań był zamykany. I trzeba przyznać, że spotkania z każdego miejsca na tym stadionie oglądało się znakomicie.
Przypominam to dlatego, że zaraz po ogłoszeniu projektu PZPS, odezwały się głosy, że na Stadionie Narodowym nic nie będzie widać i ten pomysł nie jest dobry. Oczywiście mecze zawsze najwygodniej oglądać w telewizji, gdzie można zobaczyć na powtórkach każdy niuans spotkania. Chyba jednak nic nie zastąpi kibicom przeżyć, gdy tak tłumnie mogą uczestniczyć w wielkim wydarzeniu. Stąd ja uważam, że pomysł rozegrania takiego meczu jest niezwykle ciekawy i na pewno zainteresuje sportowy świat. Mecze otwarcia zwykle są nudne, bo zespoły powoli się „rozkręcają” i czekają na spotkania decydujące o medalach. Rzadko mecze otwarcia dostarczają wielkich emocji. Może więc na stadionie zagrają dla tylu kibiców na maksa.
Polska siatkówka odnosi w ostatnich latach sukcesy jakich nie mają inne nasze gry zespołowe. Powierzenie po raz pierwszy naszemu krajowi organizacji siatkarskich mistrzostw świata, jest też wyrazem szacunku dla naszych dokonań i atmosfery jaką w halach tworzą polscy kibice. I warto to wykorzystać. Te mistrzostwa to przecież nie tylko szansa goszczenia u siebie tylu wspaniałych reprezentacji, ale także fantastyczna promocja kraju i miast organizatorów. I każdy ciekawy projekt zrobienia w mistrzostwach czegoś czego jeszcze nie było jest godny uwagi.
Krzysztof Mecner